sobota, 5 kwietnia 2014

A po co podróżować? Jak można siedzieć w domu

Trafiliśmy na siebie w sam raz. Oboje lubimy dobrze ugotować i zjeść. Mamy słabość do zwierząt i przyrody. Nie jesteśmy skrajnymi freakami żeby głaskać każde źdźbło trawy i odczuwać płynącą do nas zeń energię. Łączy nas jeszcze wiele innych spraw, do których można zaliczyć ciekawość świata.
Oczywiście siedzenie w domu też jest ok i sprawia przyjemność. No więc po co wyjeżdżać?

Oboje zrobiliśmy raz po jednym wielkim błędzie. Ja nie poleciałem na hinduskie wesele wnuka znajomego mojego taty (jakkolwiek dziwnie to brzmi), a Kasia odpuściła rodzinny wyjazd do Tajlandii.
Jak mogliśmy? 
Też się dziwię, ale mam wytłumaczenie. Nasze mózgi nie wzięły pod uwagę jednej ważnej rzeczy. Przecież tutaj nas nic nie ominie i nie wydarzy się jakiś skrajny przełom w tym krótkim czasie. Nawet jak wyjedziesz na rok to Polska będzie Polską, Radom Radomiem, rodzina rodziną i tak dalej. Ale jak wchodzisz w pewien głupi okres to myślisz, że tutaj ci się świat kończy... i nie jedziesz.

Na szczęście wcześniej nie popełniałem tego błędu. Raz nie dał mi go popełnić mój tata i wtedy spędziłem miesiąc na Pogorii żeglując z Francji przez Giblartar do Włoch.

Innym razem nie mogąc znaleźć kompanów do wyjazdu, kupiłem bilet w jedna stronę do Gruzji. To co przeżyłem szlajając się po tym pięknym kraju i wracając stopem przez Turcję jest moje i nikt tego nie zabierze, ani nie doświadczy.

A co mnie minęło na miejscu? W zasadzie to nie pamiętam co mogło się tu dziać podczas tych dwóch wyjazdów. Podczas drugiego zaczynał się nasz związek, więc może kilka zachodów słońca i ognisk. Ale takich jeszcze będą tysiące.

Razem byliśmy we Włoszech i na Krecie. Takie krótkie wyjazdy na żywioł. Bilety były tanie więc kupujemy, pakujemy plecaki, a co będzie to będzie. I tak powoli sobie jedziemy w nieznane. Bo i tak najwięcej i najlepiej dzieje się NIE tam, gdzie nas nie ma, tylko wokół nas.

Ważne, aby dać szansę tym wydarzeniom i nie spędzić tego czasu na codzienności. Bo ona na pewno nie zmieni dramatycznie swojego biegu ani w jeden dzień, ani w trzy miesiące. Chyba że doświadczymy niecodzienności, która daje szansę kreowania naszego życia.

Jak Gruzja to obowiązkowo góry.
Włochy-wiadomo
 A Kreta to nie koniecznie hotele i wypożyczane samochody.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz