poniedziałek, 12 stycznia 2015

Kawa okiem normalesa: Kongo Kivu

Kongo Kivu

Poranek pierwszy:
Kolejny dzień i kolejna kawa. Dzisiaj padło na Kongo Kivu. Ponieważ byłem sam musiałem zmniejszyć ilość kawy i wody, na szczęście trafiłem z proporcjami i kawa wyszła. Przy parzeniu czuć było bardzo fajny, kawowy aromat. Spodziewałem się mocnego naparu i taki był. Pierwszy łyk i naprawdę mocny smak, który po chwili odkrył intensywny karmel. Mimo, że kawa opisywana jest jako średnio kwaśna, to wszystkie smaki są tak zbalansowane, że raczej nie czułem kwasowości. Jest trochę tłusta, ale smak utrzymywał się dosyć krótko. Po kilku łykach delikatnie czułem orzechy. To wszystko prawda. Chociaż trzeba się bardzo skupić. Niestety sugerowanych cytrusów nie odnalazłem... może jutro.

Poranek drugi:
Kolejna próba Kongo Kivu i lekkie zdziwienie. Nie wiem czym to było spowodowane, może złą temperaturą wody, ale tym razem nie czułem tak wyraźnego karmelowego smaku i chyba przez to znacznie bardziej odczułem kwasowość. Jednak w nagrodę chyba jestem bliżej cytrusów, wydaje mi się, że jest to taki smak po bokach języka, który czujemy po zjedzeniu gorzkiego grejpfruta. I tutaj wyraźnie to czułem.

Podsumowanie:
Ze względu na dużą zawartość kofeiny i zdecydowany smak bardzo mi pasuje do zimowego albo jesiennego śniadania. Ciekawe jak by smakowała w formie espresso. Jeśli zatrzymała by słodycz karmelu, to była by idealną kawą, ponieważ z reguły te małe czarne są bardzo kwaśne.

PS. Ze względu na ograniczony czas, dzisiaj będzie bez zdjęcia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz